środa, 13 marca 2013

ROZDZIAŁ 68


-Louis musisz dać radę. – mówiłam cała zapłakana do męża. Od dwóch miesięcy leżał przykuty do różnych aparatur, a ja nie mogłam nic zrobić. Lekarze powiedzieli mi, że nie wiadomo kiedy się obudzi.
Mój brzuch był już widoczny, był to początek piątego miesiąca. Bardzo dużo pomagała mi Jay z dziewczynkami. Były ze mną, chociaż im samym nie było łatwo. Na dodatek przyleciała moja mama. Leah była smutna, ale starałam się przekonać ją, że Tata wreszcie się wybudzi. Czasami przychodziła razem ze mną i opowiadała, co zdarzyło się w przedszkolu.
Matthew nie mógł wejść na ten oddział, z resztą i tak nie wiele rozumie, chociaż czuje, że jest coś nie tak, bo jest strasznie marudny. 
Z Louisem siedzę przeważnie wieczorami, muszę głównie myśleć o dzieciach, bo one są najważniejsze, chociaż okropnie jest mi ciężko, że wychowuje je sama, bez niego.
Po co on w ogóle wsiadał do tego cholernego samochodu?! Jak tylko się obudzi powiem mu, jaki jest bezmyślny.
Targają mną różne uczucia. Czasami obwiniam siebie, czasem jego albo chłopaków.
-Mamuś pójdziemy dziś do Taty? – spytała mała. – Narysowałam dla niego laurkę.
Obrazem Leah przedstawiał ją i Louisa gdzieś na łące. W oddali byłam ja z Mattem i z bliźniakami w brzuchu.
-Jasne Skarbie, Tata na pewno się ucieszy. – pocałowałam ją w jej jasnobrązowe włosy.
Coraz ciężej było mi chodzić, bliźniaki do dwa razy więcej, płci nie chcę poznać, wiem, że są jednojajowe. Do tego jest lipiec i czasami jest strasznie gorąco. Chyba za szybko zdecydowaliśmy się na kolejną ciążę. Matt miał dopiero siedem miesięcy.
Matthew zaczyna już sam wstawać, chociaż teraz to wszędzie go pełno, gdy raczkuje. Jest podobny do mnie i to mnie wręcz cieszy, ale sądzę, że bliźniaki będą mi jeszcze bardziej przypominać męża.
Około osiemnastej pojechałam z Leah do szpitala. Mała cała w skowronkach pobiegła do Lou. Codziennie wszyscy mamy nadzieję, że się obudzi.
-Cześć Tatuś. – musiałam ją lekko podnieść, aby dosięgła do policzka Lou. – Dziś namalowałam Ci laurkę. Nie długo idę z mamą kupić rzeczy do szkoły, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że wreszcie tam pójdę. Matt jest nieznośny, cały czas mnie ciągnie za włosy, ale i tak go kocham, bo przecież to mój brat i zawsze mi mówisz, abym była dla niego autoretem.
-Autorytetem. – zaśmiałam się.
-Nieważne. No i mówię Ci, zdenerwowałam się, bo mi Pani w przedszkolu nie pozwoliła się bawić z Johnym, bo powiedziała, że strasznie nabroiliśmy, chociaż to nie my ….
Słuchałam jej opowieści i na chwilę odpłynęłam. Przypominałam sobie wszystkie chwile jakie przeżyłam z Lou.
Jak wylał na mnie shake’a, gdy spieszyłam się z papierami do szkoły. Jaki był upierdliwy, gdy siedzieliśmy razem w ławce. Pamiętam jak dowiedział się, że się tnę. Nasz pierwszy raz, gdy był z Eleanor. Matura, pierwsza ciąża, nie planowana oczywiście.  Szybki ślub, potem prawie wzięliśmy rozwód. Moja choroba. Przecież tyle razem przeszliśmy i wszystko miało się zaskoczyć przez jeden głupi wypadek? Lou musisz się obudzić, dla mnie, dla naszych dzieci, naszej rodziny – powtarzałam w myślach.
-Mamuś, a Tata mnie słyszy? – spytała.
-Oczywiście kochanie. – pogłaskałam ją po włosach.
-To czemu się nie budzi? Tak bardzo bym chciała, żeby poszedł ze mną wreszcie do zoo, albo na plac zabaw. – powiedziała.
-Musi regenerować siły po wypadku. Jeszcze wszystko go boli, ale jak przestanie od razu się obudzi, zobaczysz. – pocałowałam ją w nosek.
-Obiecujesz? – popatrzyła na mnie Louisowymi oczyma.
Przełknęłam ślinę i nie wiedziałam co powiedzieć. Nie byłam pewna czy Lou kiedykolwiek się obudzi, a jeżeliby nawet to czy będzie ją, nas pamiętał.
-Tak. – odpowiedziałam w końcu. Musiałam mieć nadzieję, bo przecież to ona zawsze umiera ostatnia. 

8 komentarzy:

  1. Świetny;* /M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny, jak zawsze :* / natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tekst o tym, że nadzieja umiera ostatnia. *__*
    Złamałaś mi serce, ale chyba o tym wiesz.
    Mniejsza z tym, bo i tak było już w nie najlepszej kondycji. xD
    Rozdział oczywiście świetny (jakby mogło być inaczej ;>) i czekam na kolejny.

    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chcę łamać Ci serca, chyba, że w pozytywnym znaczeniu !
      dzięki

      xx

      Usuń