czwartek, 30 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 40


-Nadal nie mogę w to uwierzyć. - powiedziałam szeptem do przyjaciółki. Ona szlochała, a ja na prawdę nie miałam pojęcia jak ją pocieszyć. - Nie płacz, proszę. - przytuliłam ją mocno.
-Mówiłam Ci, że byłam dla niego za stara. - powiedziała Danielle.
-Nie gadaj głupot. W miłości wiek nie ma znaczenia. To on zachował się jak zwykły gówniarz.
-Powiedział mi, że jesteśmy ze sobą z przyzwyczajenia. Że chce odpocząć i za jakiś czas zadecydujemy czy wrócimy do siebie czy nie. - zaczęła płakać jeszcze głośniej.
-Czyli jeszcze nie wszystko stracone. - pogłaskałam ją po jej pięknych, bujnych lokach.
-Myślisz, że to się da naprawić? - popatrzyła na mnie swoimi czerwonymi od płaczu oczami.
-W każdym związku trzeba odpoczynku, aby sprawdzić czy rutyna was nie 'zabije'. My z Lou też mieliśmy trochę przerwy, miał być nawet rozwód, a udało nam się, jesteśmy już rok po ślubie. Uwierz, że bardzo dobrze to na nas wpłynęło, oczywiście nadal się kłócimy, ale bez tego byłoby po prostu nudno.
-Cieszę się, że jesteś ze mną teraz. - powiedziała i przytuliła się do mnie.
-Ja też. Mam już po woli dość tego, że chodzę do szkoły, wychowuję Leah, a ponad to muszę robić wszystko w domu. Gotować, prasować, sprzątać, prać. Wykańczające. Rozumiem gdybym robiła to dla trzech osób, ale nie dla siedmiu. Zaraz będzie jeszcze wyprawić pierwsze urodziny Leah, znowu będzie kupa bałaganu. - zaczęłam narzekać.
-Chętnie Ci pomogę. - powiedziała wesoło przyjaciółka.
-Daj spokój Dan. Ty masz swoją pracę.
-Która nie jest męcząca. - uśmiechnęła się. Cieszyłam się, że wreszcie z jej pięknych oczu, przestaly kapac gorzkie łzy.
Ktoś zadzwonił do drzwi.
-Ja otworzę. - odparłam i pokierowałam się do holu.
-Cześć skarbie. - powiedział mój mąż, gdy otworzyłam.
Wpuściłam go do środka.
-Hej Dan, jak się czujesz? - spytał Louis.
-W porządku. - wstała z kanapy i zaczęła zbierać zasmarkane chusteczki.
-My musimy już lecieć. Zostawiłem małą z chłopakami. - powiedział Lou.
-Chyba nie zrobią jej krzywdy. - zaśmiałam się. - Wybierzemy się do marketu po zakupy na urodziny Leah, prezent jej trzeba kupić i mleko, bo się skończyło.
-Nie możemy zrobić tego w przyszłym tygodniu? - spytał błagająco Tomlinson.
-Nie, bo nie będę miała czasu. - odparłam.
-Niby dlaczego? - zdziwił się.
-Nie wiem czy zauważyłeś, ale zaczęłam studia, a w domu robię wszystko za was. Do tego wychowuję Leah. Nie marudź i idziemy. - pogoniłam go. - Dan my lecimy, wpadnij do nas. - podeszłam do przyjaciółki i mocno ją uściskałam.
-Jasne, zdzwonimy się. - ucałowała mnie w policzek.
Pokierowaliśmy się z Tomlinsonem do drzwi. W samochodzie cały czas przekonywał mnie żeby te zakupy zrobić w przyszłym tygodniu, ale ja się uparłam na dziś.
-Zawsze musisz postawić na swoim. - powiedział oschle Louis.
-Rób w domu to co ja to zobaczymy. - odgryzłam się.
-Co Ty niby takiego robisz? - zadrwił ze mnie. Kolejna kłótnia wisiała w powietrzu.
-Nic, siedzę do góry tyłkiem i oglądam telewizję. - myślałam, że mu włosy wyszarpię ze złości. - Jedź do domu, odechciało mi się zakupów. - powiedziałam smętnie.
Całą drogę milczeliśmy. W domu wzięłam od chłopaków Leah, poszłam ją wykapać i ukołysać do snu.
Gdy 'uporałam' się z córką, położyłam się do naszego łóżka z laptopem na kolanach, aby napisać na studia mowę dotyczącą antykoncepcji. Byłam pochłonięta pisaniem, gdy do naszej sypialni wszedł Lou i zapytał:
-Kiedy będzie kolacja? Chłopaki zgłodnieli, ja w sumie też ...
-Zajęta jestem, zróbcie sobie coś sami. - wymamrotałam i dalej byłam pochłonięta pisaniem.
-Aha. - powiedział i wyszedł.
Około 23 skończyłam pisać i poszłam się wykąpać.
Gdy kładłam się do łóżka, Tomlinson sprawdzał coś w internecie.
-Co sądzisz o chodziku na urodziny Leah? - spytał mnie.
-No, bardzo dobry pomysł. - powiedziałam i zaczęłam smarować swoje dłonie kremem nawilżającym.
-Zrób mi listę, pojadę jutro na zakupy. - powiedział mój mąż co mnie zdziwiło.
-Okej. - odparłam i położyłam się do łóżka. - Dobranoc. - ucałowałam w policzek Louisa i przytuliłam się do jego ramienia. Zasypiałam, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
-Słucham? - spytałam zaspanym głosem.
-Cześć, tu Eleanor. - usłyszałam i w ciągu sekundy byłam obudzona.
------------------------

Jeśli chcecie mogę was informować na twitterze.
mój to: @cocaine1309

follow me = follow u :)

kissonme

xx

3 komentarze:

  1. Super rozdzial ;D Czekam na następny ;pp

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Coś się dzieje i nie ma małżeńskiej rutyny. :D
    Czekam na kolejny.

    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń