czwartek, 29 marca 2012

ROZDZIAŁ 11


-Chodź, pojedziemy do chłopaków, pochwalę się im - cieszył się Lou.
-Jesteś pewien? Jest za wcześnie... Ja się boję. - zaczęłam panikować.
-Jest już za późno! Kiedy Ty chcesz im niby powiedzieć? Jak już zaczniesz rodzic? Nie bój się. Kocham Cię i chcę być z Tobą. Razem wychowamy naszego dzidziusia. Chodź, a nie marudzisz. - wyszliśmy z budynku i pokierowaliśmy się w stronę samochodu Lou.
Jechaliśmy cały czas sprzeczając się czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka. Ja byłam za dziewczynką - on za chłopcem. Mieliśmy również całkiem inne gusty, jeżeli chodzi o imię dla naszego maluszka. Gdy dojechaliśmy wreszcie na miejsce, Lou wziął mnie na ręce i namiętnie pocałował. Weszliśmy do ich wielkiego domu i jakoś udało mi się go ubłagać, aby mnie postawił na ziemię.
-Chłopaki! Chodźcie szybko! Muszę, to znaczy musimy Wam coś powiedzieć. - wydarł się Lou.
Wszyscy zbiegli w mgnieniu oka. Mojego brzucha nie było widać, bo miałam bluzę. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy wygodnie na sofie. Oparłam się i czekałam, aż Lou coś wyduka, gdy niespodziewanie moje dziecko kopnęło mnie z całej siły w brzuch.
-Ała! - krzyknęłam.
Chłopacy popatrzyli się na mnie jak na nienormalną. Lou zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
-Powiecie nam wreszcie o co chodzi? - zapytał się Harry.
-Ems jest w ciąży. Będę ojcem! - krzyknął Tomlinson.
-Co ?! - wykrzyknął Harry. - Louis jak mogłeś?! Zdradziłeś mnie! - zaczął udawać, że płacze.
-Który to miesiąc? - zapytał Liam i podszedł mnie przytulic.
-Czwarty. - zaśmiałam się.
-To dlaczego wcześniej nam nie powiedzieliście? - spytał Niall i jadł jak zwykle żelki.
-Ja się sam dopiero co dowiedziałem. - powiedział Louie.
Wszyscy czekali na jakieś wyjaśnienia z mojej strony więc zaczęłam:
-Po prostu się bałam waszej reakcji i w ogóle.
-Oh nie miałaś czego, skarbie. - mój ukochany podszedł i mnie pocałował.
-Czyli jesteście już razem? - zapytał Zayn.
-No tak. - uśmiechnęłam się.
-No nie długo się pobierzemy i będzie super. - powiedział Lou i rozmarzył się jak dziecko.
-A gdzie masz pierścionek Emilly? - spytał Harry.
-Nie mam jeszcze. - wybuchłam śmiechem.
-Nie bój się, na wszystko przyjdzie jeszcze czas. - powiedział tajemniczo Louis i rzucił w Harrego poduszką.
Ściągnęłam bluzę, bo było mi w niej gorąco.
-No spory masz ten brzuszek. - powiedział Niall i zaczął się śmiać.
-To nie moja wina, że ono tak rośnie. - powiedziałam. - Ała nie kop tak mocno! - krzyknęłam do brzucha.
-Mogę dotknąć? - spytał Harry.
-Jasne. - przyłożyłam mu rękę do mojego brzucha, a ten się uśmiechnął.
-Eee tylko Ty się tak nie przyzwyczajaj Styles. Ona jest moja. - oburzył się Lou.
Siedzieliśmy tak jeszcze ze dwie godziny. Poczułam się strasznie zmęczona.
-Louis odwieź mnie do domu. - powiedziałam.
-Przecież jesteś w domu. - powiedział. -Nie dyskutuj ze mną. Jutro przywieziemy wszystko co chcesz z Twojego mieszkania, a teraz idź do naszej sypialni. - powiedział, a raczej rozkazał. Nie znałam go od tej strony.
-Dobrze mój przyszły mężu. - zaśmiałam się.
-To nie jest śmieszne, ja na prawdę będę Twoim mężem, a Ty moją żoną. - powiedział śmiertelnie poważnie.
Poszłam do (jak to powiedział Louis) naszej sypialni, wzięłam jakąś jego koszulkę i przebrałam się w nią. Weszłam do wielkiego łóżka i chciałam zasnąć, gdy nagle ktoś wszedł  i zapalił lampkę. Oczywiście to był Lou. W ręce miał ogromny bukiet róż. Uklęknął przede mną, a ja usiadłam na łóżku.
-Kocham Cię i na prawdę chcę spędzić z Tobą resztę życia. Jesteś najważniejsza oczywiście nasze dziecko również. Wyjdziesz za mnie? - spytał i wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko.
Do moich oczu napłynęły łzy i tylko go pocałowałam.
-To znaczy, że się zgadzasz? - spytał i się uśmiechnął.
-Oczywiście. - uśmiechnęłam się, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. - Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. - na palec założył mi piękny złoty pierścionek z małym brylancikiem. Dokładnie taki o jakim marzyłam jako mała dziewczynka. Wiedziałam, że teraz może być już tylko dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz